Do piwnicy jednego z bloków przy ul. Jagiellońskiej w Bielsku Podlaskim złodziej próbował włamać się w środę rano. Ale więcej na tym stracił niż zyskał.
We wtorek w bloku tym doszło do awarii kanalizacji i w piwnicy wylały się ścieki. Po usunięciu usterki mieszkańcy zostawili główne drzwi otwarte, by wysuszyć posadzkę i pozbyć się nieprzyjemnego zapachu.
Okazję tę postanowił wykorzystać złodziej. I w nocy odwiedził ten blok.
- Rano zaszedłem do swojej piwnicy, patrzę, a tu drzwi otwarte i wszystko powynoszone i poukładane przy ścianach - opowiada pan Stefan. - Ktoś wyniósł wiadro, do niego wsadził worki z cebulą. Miałem takie imadełko przykręcone do blatu. Odkręcił je i również włożył do wiadra razem z różnymi innymi narzędziami: młotkiem, obcęgami. Wszystko było ładnie poukładane przy ścianach piwnicznych korytarzy. Nawet kłódka, na którą była zamknięta leżała odłożona na jednej z półek. Nie była uszkodzona.
Pan Stefan wszystko poukładał z powrotem na miejsce i zamknął swoją piwniczkę na nową kłódkę.
- Zdziwiłem się, bo nic nie zginęło. Mało tego, przed piwnicą została skrzynka z narzędziami, która nie należała do mnie - opowiada pan Stefan. - Zadzwoniłem do spółdzielni i spytałem, czy tego bałaganu i narzędzi nie zostawili ich pracownicy, którzy usuwali awarię. Usłyszałem, że oni nie wchodzą do piwnic mieszkańców bez ich zgody. To na pewno nie oni.
Więcej o tym, co działo się w nocy z piwnicy powiedziała sąsiadka, pani Beata.
- Około 4 rano wypuszczałam kota na dwór - opowiada. - Ten zamiast wybiec na zewnątrz, wbiegł do piwnicy. Poszłam za nim. W jednym z zaułków zauważyłam mężczyznę w kapturze i z włączona latarką w ręku. Wystraszyłam się. Zanim doszłam do siebie, człowiek ten uciekł w głąb piwnicy. Bałam się iść za nim, wróciłam do domu.
Prawdopodobnie był to złodziej, który uciekł przez drugą klatkę.
- Właściwie nie chciałem wzywać policji, w sumie nic nie straciłem. Nawet jakby złodziej ukradł cebulę lub młotek, to bym nie płakał. Nie wiedziałem jednak, co zrobić z tą skrzynką z narzędziami - mówi pan Stefan. - Zadzwoniłem więc na komendę.
Policja wszczęła postępowanie w sprawie usiłowania włamania. Zabrała też skrzynkę narzędziową. Wyglądała jak typowa skrzynka z domowego warsztatu. Wraz z zawartością - tak na nasze oko - warta jest paręset złotych. Niewykluczone, że nie była własnością złodzieja, a łupem z poprzedniego bardziej skutecznego włamania.
Właściciel skrzynki po jej odbiór może zgłosić się do Komendy Powiatowej Policji w Bielsku Podlaskim. Policjanci proszą też o kontakt osoby, które mogą pomóc w ustaleniu włamywacza. W tym celu można zgłosić się na komendę lub zadzwonić do dyżurnego 85 831 03 15 bądź na numer alarmowy 112.
(bisu)
Policjanci dość szybko przybyli na wezwanie (Bielsk.eu):