Drugi Nieoficjalny Półmaraton Bielski odbędzie się 8 września. Wyruszy o godz. 12 za wsią Widowo. Dlaczego nieoficjalny? Bo po raz drugi organizator Półmaratonu - Bielska Inicjatywa Rowerowa i władze Bielska podlaskiego nie dogadały się co do tej imprezy.
Na bieg zaprasza bielski filmowiec - twórca między innymi „Wnyków”, czyli bielskiej kontynuacji „Znachora” - Marek Włodzimirow. Wydarzeniu sprzyja też obecny szef Stowarzyszenia Bielska Inicjatywa Rowerowa - Tomasz Borona
Bielska Inicjatywa Rowerowa od lat we współpracy z Miejskim Ośrodkiem Sportu i Rekreacji i władzami Bielska Podlaskiego organizuje kilka cyklicznych imprez sportowych: zawody rowerowe - Tur de Bielsk oraz dwie imprezy biegowe Półmaraton Bielski i Noworoczny Bieg Tura. Ostatnio imprezy te odbywały się dzięki finansowaniu z budżetu obywatelskiego. W ubiegłym roku jednak bieg nie otrzymał odpowiedniej liczby głosów. A budżet obywatelski zakłada, iż do realizacji wchodzi najpierw projekt, który dostał najwięcej głosów, później te, które mieszczą się w kwocie zarezerwowanej na daną kategorię - w tym przypadku na projekty miękkie. Wyszło tak, że do realizacji skierowano projekty, które miały mniej głosów, ale były tańsze niż imprezy sportowe Bielskiej Inicjatywy Rowerowej. Mimo to wszystko wskazywało, że przy wsparciu miasta imprezy te się odbędą. Udało się m.in. zorganizować Noworoczny Bieg Tura i Tur de Bielsk.
Jak się dowiedzieliśmy, tegoroczny półmaraton miał być zorganizowany w nieco innej formie. Część organizatorów imprezy oraz biegaczy chciało, by przynajmniej fragment trasy wyznaczyć po drogach gruntowych, a nie tylko po asfalcie. Poprzedni półmaraton rozpoczynał się i kończył na stadionie, a uczestnicy biegli drogą asfaltową do granic miasta w stronę Dubiażyna i z powrotem. Warunkiem finansowania z budżetu obywatelskiego było bowiem to, że impreza musi odbywać się na terenie miasta. Teraz gdy przedsięwzięcie nie miało być finansowana z tego źródła, takiego ograniczenia nie było.
Pojawiły się propozycje, by impreza zaczynała się za Widowem i by jej trasa biegła dalej polnymi drogami, m.in. przez Ogrodniki i inne okoliczne wsie. To trasa, którą w niedzielę 8 września pobiegną uczestnicy nieoficjalnego Półmaratonu Bielskiego.
Inną propozycją było, by trasa wiodła drogami w okolicach farmy wiatrowej w gminie Orla. Pomysłowi temu przyklasnęli i wójt Orli, i firma, do której należy farma. Zresztą już poprzedni wójt Orli Piotr Selwesiuk (obecnie prezes Przedsiębiorstwa Komunalnego w Bielsku Podlaskim), który sam często biega, planował zorganizowanie biegów w tym miejscu.
Wszyscy chcieli, ale organizacyjnie jakoś się nie udało tego dopiąć.
Przy okazji zapowiedzi nieoficjalnego Półmaratonu Bielskiego, między Jarosławem Borowskim, burmistrzem Bielska, a Tomaszem Borona, szefem Bielskiej Inicjatywy Rowerowej, doszło do wymiany zdań na Facebooku.
„Tomasz Borona wielce szanowny - to przez Pana nie ma oficjalnego półmaratonu w Bielsku! Chciałeś Pan robić półmaraton w Orli (pierwszy raz o tym rozmawialiśmy chyba w marcu) i była na to ZGODA. Ja się dogadałem z wójtem Orli odnośnie wspólnej organizacji Tur de Bielsk I półmaratonu. A pan później to wszystko pogrążyłeś. Szkoda... Robiłeś wszystko, żeby tylko nie w Bielsku, gdzie burmistrzem jest znienawidzony przez Pana Borowski (żal mi że „polityka” Panu w głowie przewróciła. Przez to będą cierpieć miłośnicy biegania i jazdy na rowerze. Cóż dziś jest Pan szefem Stowarzyszenia, które wiele dobrego WSPÓLNIE (fajne słowo co?) z miastem robiło. Teraz Pan nie chcesz... Wielka szkoda... Pan piszesz „obejdzie się”... to pokazuje Pana stosunek do LEGALNIE wybranej władzy. Pozdrawiam wszystkich biegaczy i wierzę, że jeszcze wiele dobrego dla Was w Bielsku uda się zorganizować!" - napisał na swym prywatnym profilu Jarosław Borowski.
„Wielce Szanowny Panie Jarosławie, stowarzyszenie chciało zorganizować. Poza tym to Pan obiecał biegaczom 1 stycznia Półmaraton na Noworocznym Biegu. Ja nie mieszam polityki do tego, co robię, więc proszę mi nie wmawiać. Jak Pan powiedział „wyprowadzić imprezę z Bielska” – to są Pana słowa. Nie chodziło o wyprowadzenie imprezy, a zmianę trasy, co sugerowali uczestnicy, o czym Pan może wiedzieć nie musiał. Dogadał się Pan z wójtem i jaki mamy tego efekt? Brak imprezy we wrześniu oraz brak partnera na imprezie w czerwcu. Druga sprawa ze słowem „wspólnie” mam tyle wspólnego, co Pan jako bezpartyjny w KO. Wiec prosiłbym o powściągliwość.
A Pan jako włodarz miasta, jaki stosunek miał po imprezie w czerwcu? My chęci mamy do organizacji i przede wszystkim duże doświadczenie w tego typu imprezach.
Więc niech Pan kota ogonem nie odwraca. Pozdrawiam" - odpowiedział mu Tomasz Borona.
„Z imprezy czerwcowej jestem zadowolony, ale mi zależy na zadowoleniu uczestników, a nie moim. Jeden z członków stowarzyszenia był u mnie kilka tygodni temu i powiedział, że nie będziecie uczestniczyć jako Stowarzyszenie w półmaratonie. Nie było mnie na Waszym spotkaniu i nie wiem, jak przebiegały dyskusje. Ale nie mam podstaw, by słowa osoby, która była u mnie uznać za nieprawdziwe. Jeszcze raz napiszę SZKODA. Bo impreza jest warta tego, by ją kontynuować. Również pozdrawiam i zapraszam do współpracy!" - zripostował Borowski.
Głos w dyskusji zabrał także Marek Troc, były szef Stowarzyszenia Bielska Inicjatywa Rowerowa, który był głównym organizatorem dotychczasowych imprez sportowych.
„...W tym miejscu napiszę, co myślę (choć nie mam w zwyczaju komentować różnych wypowiedzi na portalach społecznościowych). Ja ze swojej strony chciałbym stanowczo zaprotestować i wyrazić dezaprobatę dla takiego stawiania sprawy" - stwierdził.
Podkreślił on, że stowarzyszenie jest organizacją pozarządową zrzeszającą ludzi, którzy poświęcają swój czas, wysiłek i pieniądze na działalność.
„Przy imprezie „pracuje” kilkadziesiąt osób, w tym większość przez jeden dzień, ale kilka osób przez ok. tydzień, a jedna - dwie osoby miesiąc pełnoetatowej pracy, za którą nikt nie zapłaci! I robią to dlatego, że chcą! One mają swoją pracę, swoje rodziny itp. Więc nikt nie powinien mieć pretensji (a wręcz prawa!) do osoby (osób), że w końcu są zmęczone i może im się nie chcieć! A tym bardziej zmuszać, czy tworzyć jakiekolwiek formy przymusu (jak powyższa manipulacja poczuciem winy w mediach społecznościowych). To jest niedopuszczalne! Traktujmy NGO jako forma dobrowolnej aktywności, a nie przymusu! Przymus dotyczy urzędów, instytucji i od nich możemy wymagać czegoś, ale nie od stowarzyszeń i prywatnych osób na miłość boską!" - napisał.
Zaznaczył, że organizacja takich imprez to obciążenie finansowe. Koszt zorganizowania, biegu lub wyścigu rowerowego to około 8-10 tys. zł. Wymaga to też wcześniejszego zaplanowania. I przygotowanie takiego przedsięwzięcia należy zacząć co najmniej kilka miesięcy wcześniej. Inaczej - jak twierdzi Troc - będzie ono nieprofesjonalne i zamiast powodów do dumy, przyniesie wstyd organizatorom i miastu.
Zwrócił też uwagę, że w wielu miastach ciężar organizacji podobnych imprez przejmują władze lub samorządowe ośrodki sportu i rekreacji. Tak jest m.in. w Hajnówce, Siemiatyczach, Juchnowcu Kościelnym, Suwałkach, czy Mielniku. Działające tam stowarzyszenia lub nieformalne grupy biegaczy jedynie organizację wspierają.
„Rozumiem, że wszyscy chcą, ale nie ma kto wziąć odpowiedzialności za imprezę. Przypomnę tylko tym, którzy tutaj tak łatwo obwiniają i krytykują, że w ubiegłym roku podczas półmaratonu miał miejsce nieszczęśliwy wypadek zakończony śmiercią uczestniczki. Ktoś musiał wziąć odpowiedzialność i się z tym zmierzyć. To nie jest łatwa sprawa – wymaga czasu, odporności psychicznej, znajomości prawa, zorganizowania urzędowego, itp. Kto wówczas nie był blisko i nie doświadczył tego, nie zrozumie trudności organizacji takiej imprezy. A obwiniać innych i wymagać jest oczywiście łatwo. Dlatego też jestem pełen zdziwienia i zniesmaczenia dla stanowiska Pana Burmistrza w swoim komentarzu do imprezy. Uważam go za co najmniej niestosowny!" - skwitował Marek Troc.
Nieoficjalny Półmaraton Bielski - jak sama nazwa wskazuje - nie jest profesjonalną imprezą biegową. Wezmą w niej udział lokalni miłośnicy biegów. Przyłączyć się do niego może każdy. Każdy jednak bierze odpowiedzialność za siebie. Nie będzie profesjonalnego mierzenia czasu, dokładnie wymierzonej trasy, ani profesjonalnej opieki medycznej, czy punktów wydających napoje. Nie ma też oficjalnych zapisów. Chęć udziału w biegu można zgłosić, dołączając do wydarzenia opublikowanego na Facebooku lub po prostu przyjść na miejsce startu przed godziną 12 w niedzielę 8 września.
(bisu)